Zdecydowanie za rzadko dodaję tu notki. Po prostu nie chce mi się robić zdjęć, bo muszę robić je kalkulatorem, co jest bardzo niewygodne. Porządne aparaty wymagają nieustannej naprawy 300 zl w serwisie, a nieporządne są jeszcze gorsze niż mój kalkulator. I tak się męczę.
Jednak dzisiaj pokonałam lenistwo, bo mam coś naprawdę świetnego do pokazania. Konkretnie to 2 rzeczy: krem koloryzujący oraz olejek monoi, ale o tym drugim w następnej notce. Ponieważ nie używam podkładu, kremy koloryzujące są dla mnie niezbędne. Są lekkie i nie obciążają, nie wysuszają skóry tak jak podkłady.Nie jest trudno moim zdaniem znaleźć dobry produkt tego typu, ponieważ ich zadaniem nie jest krycie. O wiele łatwiej dobrać naturalny odcień kremu koloryzującego, nawet do bladej karnacji, niż podkładu. Zanim odkryłam te kremy byłam bardzo blada i nieszczęśliwa.
W poprzednich notkach omówiłam 2 kremy tego typu Alterry i La Roche Posay. Różniły się znacznie ceną, Alterra 7 zł a La Roche Posey 45. Dzisiaj chciałam wam pokazać Krem Wyrównujący Koloryt firmy Bandi, z serii Veno Care (dla cery naczynkowej) na stronie producenta do dostania za 39 zl za 30 ml.
Dostałam go jako prezent od kosmetyczki. Jest polecany na cerę naczynkową, jednak trudno mi stwierdzić, czy rzeczywiście coś zdziałał u mnie w tej materii. Na pewno dobrze radzi sobie z drobnymi niedoskonałościami, doskonale się rozprowadza i stapia ze skórą
Jeżeli chodzi o to, jak krem zachowuje się na twarzy, to jest to najlepszy z dotychczas stosowanych kremów koloryzujących. Bardzo szybko rozprowadza się na twarzy, nie trzeba się martwić, że zostaną smugi, jeśli nie zrobimy tego starannie. Jest wydajny i długo utrzymuje się na twarzy, nie tworząc efektu maski, nie rolując ani nie ścierając. Nakładam go bezpośrednio na twarz rano. Może pewną wskazówką będzie jak dodam, że na noc moją twarz zawsze dobrze natłuszczam i nawilżam, najczęściej naturalnymi olejkami, więc rano jest już dobrze odżywiona.
Poniżej swatche tuż po nałożeniu. Jak widać efekt jest dosyć subtelny.
Pewnym minusem może być to, że krem nie nada bladej twarzy zdecydowanego koloru - jak czyni to krem brązujący Alterry. Mimo wszystko bardzo lubię i polecam ten krem. Ostatnio stosuję oba kremy, tak jakbym używała 2 odcieni podkładu, jaśniejszego Bandi i ciemniejszego Alterry, tak by wymodelować twarz. Na czoło i skronie idzie Bandi, na resztę twarzy wraz z szyją Alterra. Nos dostaje tylko trochę Bandi na sam grzbiet, by go wydłużyć i uczynić bardziej zdecydowanym ; )
Samo opakowanie kremu Bandi ma mnóstwo zalet - dobrze działająca pompka, która
ułatwia higieniczne stosowanie produktu oraz półprzeźroczysty plastik,
dzięki czemu widać, ile jeszcze zostało. Mam jeszcze jeden krem tej
firmy, opakowanie jest identyczne, i to zdecydowany plus.
Moja pielęgnacja na nowo: aktualizacja i kosmetyczne odkrycia
-
Początek roku to idealny moment na wprowadzenie zmian, odkrywanie nowości i
opowiadania o nich – właśnie to zainspirowało mnie do dzisiejszego wpisu.
Po...
9 godzin temu
0 komentarze:
Prześlij komentarz